wtorek, 13 sierpnia 2013

Smutek.


Długo nie pisałam, tak to jest gdy odcinają Ci internet z dnia na dzień. Szczerze mówiąc nawet nie chciało mi się chodzić po osiedlu i szukać sieci WiFi. Mąż też odstawił bunt i zapowiedział, że dostępu do sieci na razie nie będzie. No tak...on „cały świat” ma na wyciągnięcie ręki w pracy a ja?

Jednak w końcu potrzebę miałam większą i zawitałam do babci, która olaboga, ma Internet za darmo.



Jem więcej, nawet byłam na siebie wściekła przez chwilę bo przestałam nad tym panować. Ostatni weekend był koszmarny.

Były upały i człowiek nie jadł bo obiad za gorący, w gębie ciągle sucho. Ćwiczenia również odpadały. Aż wreszcie wrócił chłodek, uwielbiam temperaturę max 25stopni. Jest ciepło, przyjemnie. I tak było w weekend, który przeleżałam i objadałam się. Ah nie będę kłamać, mam tak zaplanowane że jeden dzień w weekend odpuszczam a od poniedziałku znów zdrowo się odżywiam.



Dzisiaj na wadze 49kg. Nareszcie mój organizm ruszył dalej. Pewnie będzie się wahać między 49-50 ale nie przeszkadza mi to.



Mam dużego doła a jednocześnie mnie to motywuje do działania. Dziwna jestem. Wściekłość, złość i żal powoduje u mnie zmożone działanie do zmiany.



Ostatnio mój mąż zaczął narzekać, że mogłabym poszukać pracy. I zgadzam się z nim, pracuję od 17 roku życia i nigdy nie wyobrażałam sobie, że będę kurą domową. Jednak w tamtym roku wyszła bardzo przykra sprawa przez którą musiałam zrezygnować z pracy. I tak siedzę w domu od tamtej pory. Na początku mąż nie miał pretensji, pasowało mu że w domu panuje porządek, jest obiad na stole i czas wolny dla nas. Jednak jakieś 4 miesiące temu zmienił pracę na lepszą gdzie obraca się wokół kobiet pracujących i się zaczęło. Najpierw subtelnie i delikatnie a teraz już z agresją i coraz większymi wyrzutami wypominanie, że nie pracuję. Kłótnia była w powietrzu aż nastąpiło apogeum. Trudno, poradzę sobie. Znajdę pracę i pokaże mu jak potrafię znów dać w kość. Bycie niezależnym jest bardzo ważne. Gdy przyjdzie ten moment i dostanę pierwsze zarobione od dawna pieniądze to kupię sobie samochód. Fioletowy, szybki, coupe.

Wysyłam Cv tam gdzie praca sprawi, że będę czuła się sama ze sobą dobrze. Znam to uczucie gdy jesteś w miejscu w którym nie chcesz być. Pracując masz łzy w oczach i ogrania Cię złość, poczucie że coś Cię omija. Takiej pracy nie szukam. Co do męża..to przykre, że nie mam w nim wsparcia. Nie spodziewałam się bo myślałam, że wreszcie zrozumiał pewne sprawy no ale widać nie...Myśli pewnie, że jak znadę pracę to się wszystko poukłada. Oj nie...nie będzie tak dobrze.



W przyszłym tygodniu idę do dentysty. Mam stracha ale znów zostałam z tym sama i muszę stawić temu czoła. Zęby i sny o tym jak zaczynają lecieć powodują u mnie praktycznie nie przespane noce.



Piszę to okropnie chaotycznie ale właśnie przez ból nie spałam. Jestem rozbita. Teraz pomaga ibuprom (dziękuję, że jesteś!).



Zajadam się waflami ryżowymi. 35kcal sztuka, pełne zapychającego błonnika. Dobre rozwiązanie gdy nagle dopada Cię głód.



Teraz trochę słonka zarzucę. Tydzień temu w czwartek spotkałam się z dawno nie widzianą przyjaciółką. Nie, nie tą od której się zaczęło. Magdę znam tyle samo czasu co męża. Właściwie poznałam ją w styczniu a jego w maju tego samego roku. Nie widziałam się z nią 4 lata i byłam pozytywnie zaskoczona po tym spotkaniu. Dziewczyna jest nadal zajebista i życzę jej jak najlepiej...szkoda, że tak późno się znów spotkałyśmy...Obiecała, że przyjedzie przed zimą do Polski. Czekam z niecierpliwością :)



W sobotę babcia robi urodziny. Będzie masa jedzenia. Na szczęście to jest dzień w który sobie odpuszczam ;).

Dziękuję dziewczyny za każde dobre słowo :)!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz